Jesień, w ciszę otulona,
kocim krokiem weszła w sad,
obnażyła drzew ramiona,
liście porozwiewał wiatr.
Jesień, wichrem rozszalała,
drzew gałęzie wściekle gnie,
zimnym deszczem się rozlała,
grozą śmierci straszy mnie.
Jesień nocą, ciężką z bólu,
oczy bliskie zamknąć chce;
gdy odchodzą w wieczność z żalu
serce się na strzępy rwie.
Sennym rankiem, deszczem rzewnie,
pożegnalna pieśnią łka,
na cmentarnych kwiatów cierni,
kroplą rosy lśni jak łza.