Wiosna przyszła…

Wiosna przyszła na łąkę o świcie,

kiedy słońce kolory rozdaje.

Obudziło się radosne życie

już wśród trawy pąsowieją maki,

złocą  jaskry i kaczeńce,

chabry na swych skroniach błękit niosą

Biały dzwonek niewinnością wzrusza.

Tu skowronki wniebowzięte

wyśpiewują pod niebiosa,

że już wkrótce,  że niedługo,

że wyklują się pisklęta.

A na skraju łąki,

czyjeś serce nieprzytomne,

rozkochane do białości-

-marzy.

Późne lato słońcem rozpalone,

wykłosiło już trawy na łące.

miodne kwiaty nektar swój oddały.

już pękają w szwach spichlerze norek.

Jest czas zbiorów, czas pracy wzmożonej

Tylko świerszcze lekkomyślne,

ciągle stroją swoje skrzypce –

marząc o koncercie życia;

– cóż  artyści.

A na skraju  łąki,

czyjeś serce połamane,

porzucone i zdradzone-

-płacze.

Zimnym wiatrem powiało z północy.

Ciężkie chmury grożą, że wnet spadną.

Dym z sąsiedztwa snuje się po ziemi.

Strach pomyśleć o pożarze łąki.

Z kretowiska, z mysich norek,

słychać szepty i zaklęcia-

by śnieg przykrył płaszczem ziemię-

to przetrwają.

A  na skraju łąki – kamień,

nie, to serce skamieniałe,

już nie płacze, nie rozpacza-

-milczy.

Comments are closed.